poniedziałek, 13 lutego 2017

POST ZAMYKAJĄCY

13/02/2017 - ostatni dzień prowadzenia mojego bloga.
Oficjalna statystyka:
80 postów, 6378 oficjalnych wyświetleń, 15 miesięcy prowadzenia bloga, 5 konferencji, 1 publikacja.

12/02/2017 odszedł ktoś mi bliski, ktoś kto zupełnie nie interesował się Bliskim Wschodem i nie rozumiał do końca tego co robię, ale zawsze chętnie wysłuchał i uśmiechnął się. Nawet kiedy już powoli zacierała się w jego życiu granica między rzeczywistością a polekowymi wizjami, zawsze odmachiwał na moje infantylne machanie, a jego przygaszoną twarz rozpromieniał lekki uśmiech.

Coś się skończyło.

Dziś pomyślałam o swoim blogu, o wielkiej idei która towarzyszyła mi kiedy pisałam pierwszy post. Zawsze podchodzę ambitnie do tego co robię i łatwo się nie poddaję. Kiedyś usłyszałam nawet, że dążę do celu po trupach...
Chciałam aby ten blog coś zmienił, aby chociaż jedna osoba zainteresowała się dążeniem to prawdy na własną rękę, a nie przez stronę tvn24, żeby ktoś zobaczył że ten Wschód jest na prawdę Bliski.
Ale czy to ważne?
Dzięki swojej wizji dostałam się na konferencję TEDx, mogłam powiedzieć na głos to co do tej pory tylko pisałam.

Pisałam co chciałam i tego nikt mi nie odbierze, ale straciłam do tego serce, straciłam już ten zapał, straciłam też wiarę, że nasze społeczeństwo potrzebuje czegoś więcej niż gadających głów, straciłam wiarę w tych, których uważałam za specjalistów i mentorów kiedy nie potrafili odpowiedzieć na moje pytania lub byli zdziwieni moimi odkryciami.

Lubiłam to co robiłam, a teraz już nie lubię. Wierzyłam, że są ludzie którzy zrozumieją to co robię i do czego dążę, że mnie wesprą, że pomogą dotrzeć do młodego pokolenia i wytłumaczyć im pewne kwestie, zanim ich poglądy zostaną spaczone "dobrym słowem" i rzekomym patriotyzmem...no ale chyba się przeliczyłam.

Dziękuję wszystkim tym, którzy poświęcili 5 minut swojego życia aby przeczytać moje wypociny, choć statystyka pokazuje że najwięcej czytelników przyciągają tragedie.

Cieszę się, że Medium Publiczne się rozwija i że są osoby, które poruszają te trudne i mało popularne tematy - oby jak najdłużej.

Gdyby ktoś chciał porozmawiać, albo o coś zapytać - to zawsze chętnie. Znajdziecie mnie na Facebooku.

Dobranoc, do zobaczenia, do usłyszenia. Może nie długo spotkamy się na innym blogu...

wtorek, 3 stycznia 2017

Berlin, Istambuł, Aleppo... podsumowanie 2016 roku i refleksja.

Rok 2016 obfitował w tragiczne wydarzenia. Na jego zakończenie i rozpoczęcie 2017 usłyszeliśmy o kolejnej tragedii- zamachu na klub w Stambule. Większość z nas czekała, aż 2016 się skończy. Ale czy 2017 będzie lepszy? Jak zawsze w znacznym stopniu zależy to od nas samych, naszego postępowania, ale także postrzegania rzeczywistości.
Dla mnie, osoby o wykształceniu arabistyczno-islamistycznym, trenera komunikacji międzykulturowej, bloggerki i po prostu człowieka z empatią, także nie był to łatwy rok. Chciałabym jednak podsumować go w tym poście. Chciałabym podsumować go w formie bliżej nie określonej długości przemyśleń i refleksji. Chciałabym podsumować go życząc sobie i wam wszystkim, abyśmy potrafili odnaleźć się w realiach zmieniającego się świata i aby 2017 dał nam trochę wytchnienia.
Wschód spotyka Zachód, Zachód spotyka Wschód. Po fali migracji w 2015 roku wydaje się, że sytuacja nieco się ustabilizowała. Ale może ustabilizowała się tylko z punktu widzenia Europejczyka? W wyniku konfliktu zbrojnego na terenie Iraku i Syrii ludzie wciąż byli zmuszenia do opuszczenia swoich domów. Ci którzy mogli, którzy byli w stanie, uciekali ratując życie swoje i swoich rodzin. Wielu z nich zginęło lub umiera z głodu na pustyni. W wyniku ewakuacji miast wojsko wygnało cywilów, którzy wykopywali dziury w ziemi, w piasku i w nich koczowali starając się przeżyć z dnia na dzień.
W marcu porzuciłam pracę w korporacji na rzecz rozwoju swojej wiedzy i umiejętności jako trenera komunikacji międzykulturowej. Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Wzięłam udział w kilku konferencjach, w tym TEDx Wrocław. Idea jakże wzniosła, poszerzająca moją działalność jako bloggerki – wytłumaczyć i przybliżyć Bliski Wschód, świat arabski, świat Islamu. Wytłumaczyć i pokazać, że nie każdy muzułmanin to Arab, nie każdy Arab do muzułmanin, nie każdy muzułmanin to terrorysta. Tutaj muszę podziękować fundacji Medium Publiczne, które pozwoliło mi wypowiedzieć się w swoim radio, a także opublikowało kilka moich tekstów. Miałam możliwość przeprowadzenia wywiadu z niezwykłą postacią – Franciszkiem Bocheńskim. Pomysłów było wiele, ambicje jak zawsze wygórowane, ale... są kwestie, których nie jestem w stanie przeskoczyć i nie jestem w stanie zrozumieć. W swojej “walce” o lepsze postrzeganie Arabów i muzułmanów zwróciłam się o wsparcie do ambasad. Przeprowadziłam próbną prelekcję w moim byłym liceum. Zobaczyłam jak mało młodzi ludzie wiedzą na ten temat, jak łatwo mediom sterować ich nieukształtowanymi jeszcze poglądami i opiniami. Dostrzegłam wielki potencjał w tym nowym okoleniu, które dorasta w tym wielokulturowym i tak błyskawicznie zmieniającym się świecie. Poprosiłam ambasady o wsparcie – bez odzewu. Ludzie, którzy wydają krocie na bzdury i błahostki zignorowali mój apel. Potem postanowiłam uderzyć w inne miejsce, równie ważne – do meczetów. W Warszawie mamy dwa i są to nie tylko meczety, ale i centra kultury muzułmańskiej. Chciałam przeprowadzić z nimi wywiad dla #MP. Co chwile zmieniali terminy, lub w ogóle nie odpowiadali na wiadomości. Potem powiedzieli żebym ja przyjechała do nich, ale są zbyt zapracowani więc w grę wchodzą tylko określone dni i godziny kiedy są w pracy (czyli on poniedziałku do czwartku, przez jakieś 5 godzin dziennie). Ostatecznie nikt nigdy nie znalazła czasu ani ochoty aby ze mną porozmawiać. Nie poddaje się. Nadal piszę i będę pisać swojego bloga. Jeśli zostanę zaproszona na jakąś konferencję, chętnie się wypowiem na ten nie łatwy temat, ale...głęboko wierzę, że COŚ jest nie tak. Jeśli ambasady i inne instytucje będące przedstawicielami świata arabsko-muzułmańskiego nie zmienią swojego postępowania i będą ignorować to jak są postrzegani Ci, których reprezentują... no cóż, może nie być im łatwo.
Generalizacja – największy problem każdego konfliktu, każdej dyskusji, każdej teorii. Nie da się wytłumaczyć zamachów i aktów terroryzmu, które przetaczają się przez świat. Są te, o których słyszymy więcej, które dzieją się na Zachodzie. Są też każdego dnia te o których słyszymy mniej lub nie słyszymy wcale, na Wschodzie. Nie ma dnia aby gdzieś nie wybuchała bomba, aby nie padły strzały, aby masowo nie ginęli ludzie. Strach rodzi przemoc. Przemoc rodzi przemoc. Przemoc rodzi strach. Strach i przemoc są wynikiem, lub przyczyną generalizacji. Generalizacja to naturalny odruch naszego umysłu, który próbuje przyporządkować i uporządkować fakty w grupy. Nie uciekniemy od generalizacji, ale z generalizacji powstają uprzedzenia i stereotypy. Są to najgorsze formy generalizacji. Są to formy generalizacji, która przewija się przez media, która dociera do nas z telewizji i radia, która bije nas po oczach w mediach społecznościowych, która zamienia się w plotkę i rośnie jak śniegowa kula. Do czego prowadzi ten wywód? Do tego, że terroryści i zamachowcy są tego świadomi i używają tych powiązań jak narzędzi. Tragiczny w skutkach jest sam, choćby najmniejszy atak terrorystyczny i akt przemocy między-rasowej, ale równie tragiczne, jeśli nie gorsze są jego skutki. To co stało się w Berlinie to tragedia, ale także wymówka dla wielu „czystej rasy” do zemsty. Byłam zdziwiona na jak wielu autach w mojej okolicy pojawił się napis „FUCK ISIS” lub jego połowicznie spolszczona wersja „J**** ISIS”. Symbol wsparcia dla zabitego kierowcy i jego rodziny? Może i tak, ale przede wszystkim sygnał dla wszystkich obcokrajowców, że nie mogą czuć się tu bezpiecznie. Domyślam się tylko, że wielu z tych ludzi nie bardzo orientuje się, co ISIS (a poprawnie po polsku Państwo Islamskie) robi z ludźmi tej samej wiary i narodowości co oni. Dla tych manifestujących swoje potępienie zamachu w większości ISIS=obcokrajowiec, kolorowy, inny. Jeśli zemszczą się na tym innym, to tak jakby walczyli z Państwem Islamskim...
I na koniec raz jeszcze powtórzę mądre słowa, że „coraz trudniej broni się obcokrajowców”. Kiedy usłyszałam o podpaleniu bezdomnego przez grupę młodzieńców pochodzenia arabskiego, to aż ręce mi opadły. Nie da się też nie wspomnieć o zabitym już w tym roku w Ełku chłopaku. Winni są ludzie, jednostki. Problem polega na tym, że w dzisiejszych czasach, w dzisiejszej rzeczywistości jedna zła decyzja jednostki pochodzenia innego niż polskie szybko odbija się echem. Głośniej będzie o Tunezyjczyku, który zabił Polaka, niż o Polaku, który zabił Polaka, lub Polaku który zabił Tunezyjczyka. Takie mamy czasy, taki mamy klimat – nie zmienię tego ja, ani żadna inna walcząca z rasizmem osoba czy instytucja, bo brak jest wsparcia rządu i brak jest wsparcia z zewnątrz. Jest to wielkie wyzwanie i istotne zadanie dla samych obcokrajowców – grup EXPATÓW, organizacji, stowarzyszeń, przedstawicielstwa i poszczególnych jednostek – aby mieć większy wpływ na inne jednostki. Prawo – jakie jest takie jest, ale jednak staje po stronie ofiary, więc jeśli ktoś z uporem maniaka Cię prześladuje i wrzuca do Twojego lokalu petardy, to może lepiej zgłosić się na policję, niż próbować załatwić sprawę na własną rękę. Obcokrajowcy nigdy nie mieli łatwo w Polsce. (Przypomnę tylko, że w naszym kraju jest zaledwie 1,5% obcokrajowców.) Jednak każdy kraj ma swoje prawa. Jeśli decydujesz się zamieszkać w innym kraju, to musisz znać i przestrzegać panującego w nim prawa. Oczywiste jest, że nie każdy obywatel nawet jeśli się tu urodził przestrzega polskiego prawa, ale on w swoim kraju będzie postrzegany i osądzany jako „ten zły obywatel” i „ten zły człowiek”. Obcokrajowiec, czy chce czy nie chce, swoim zachowaniem reprezentuje grupę i jeśli jeden „arabsko wyglądający mężczyzna” coś przeskrobie, to inni mężczyźni o ciemnej karnacji staną się kozłem ofiarnym, jeśli nie ofiarą przemocy, jego poczynań.

niedziela, 18 grudnia 2016

3 filmy, które warto zobaczyć

Choć tytuł posta wydaje się banalny a filmów, które trzeba koniecznie zobaczyć jest znacznie więcej, tym razem chcę się odwołać do konkretnych 3 przykładów, jakie ostatnio obejrzałam. Są to filmy poruszające tematykę arabsko-muzułmańsko, co jest niejako oczywiste z racji tematyki tego bloga... Jednak niezależnie od tego jak wiele wiemy o regionie, o islamie, te filmy nas wzbogacą.

Pierwszy z nich "Forever pure" (Czyści) Mayi Zinhstei obejrzałam dzięki mojej koleżance [tu moje podziękowania dla niej], która wyciągnęła mnie na festiwal Watch Docs. do Muranowa. Jest to historia izraelskiego klubu piłkarskiego Beitar. Klub ten cieszy się największą popularnością, głównie dlatego że nigdy nie grał w nim żaden muzułmanin. Czystości krwi w zespole pilnuje prawicowe ugrupowanie "La Familia". Zespół osiąga kolejne sukcesy, pnie się na szczyt. Rosyjski oligarcha, który jest jego właścicielem stara się wykorzystać ten sukces i popularność startując w wyborach na burmistrza Jerozolimy. W przeszłości wielu wspięło się na polityczne wyżyny dzięki wsparciu kibiców Beitaru, ale ten człowiek nie jest "swój", nie jest "ich". Wybory przegrywa, a niedługo później podejmuje decyzję o transferze dwóch czeczeńskich piłkarzy. Dwóch muzułmańskich graczy trafia do "zawsze czystego" Beitaru. Tu w zasadzie film na prawdę się zaczyna. To tu na prawdę zaczynamy dostrzegać rasizm Żydów, którzy próbują zniszczyć nie tylko dwójkę Czeczenów, ale także każdego kto im sprzyja. Oczywiście pojawia się wątek arabsko-izraelski, lub jak kto woli palestyńsko-izraelski. Okrzyki wojna, czystość rasy i ostateczna klęska zaledwie cienia idei tolerancji.

Drugim filmem jest dokument HBO "Dziewczyna w rzece. Cena wybaczenia", reż. Sharmeen Obaid-Chinoy. Poruszona tu zostaje bardzo istotna kwestia tzw. zabójstw honorowych. Jest to temat bardzo złożony, dotyczący Islamu na całym świecie, nie tylko na Bliskim Wschodzie. Najogólniej można powiedzieć, że jeśli rodzina uzna iż zachowanie kobiety - córki, żony, siostry - przyniosło jej hańbę, może taką kobietę zabić. Co więcej, można nawet powiedzieć że rodzina ma obowiązek ją zabić, aby móc nadal egzystować w społeczeństwie. Temat takich zabójstw jest poruszany coraz częściej, ale wciąż za rzadko. Choć tu poznajemy historię dziewczyny żyjącej w Pakistanie, takie same zdarzenia mają miejsce we wszystkich miejscach na świecie gdzie żyją społeczności muzułmańskie. [Więcej na ten temat w "HERETYCZCE" Ayaan Hirshi Ali]. Saabę poznajemy w szpitalu, po tym jak jakimś cudem udało jej się uniknąć śmierci z rąk ojca i wuja. Mieszkała z rodzicami w małej wiosce. Miała nażeczonego, na którego zgodził się ojciec i niedługo mieli brać ślub. Brat ojca stwierdził, że rodzina chłopaka jest zbyt biedna i Saaba powinna wziąć ślub z jego szwagrem. Ojciec chcąc zadbać o honor zgodził się na to, więc dziewczyna uciekła i potajemnie wzięła ślub z tym, którego na prawdę kochała i któremu była obiecana. Rodzina chłopaka przyjęła ją do swojego domu. Ojciec z bratem przyjechali po nią. Nie chciała z nimi pójść, ale przysięgli na Koran, że nie stanie jej się krzywda. W drodze do domu ich auto zatrzymał wuj. Obaj z ojcem zaciągnęli Saabę nad rzekę. Chcieli strzelić jej w głowę, ale lekko się odchyliła więc kula przeszła przez jej lewy policzek i dłoń. Wsadzili ją do worka i wrzucili do rzeki. Dziewczynie udało się uwolnić i doczołgać do najbliższej stacji benzynowej. Wróciła do domu męża i postanowiła, że nigdy nie wybaczy rodzinie. Ojciec i wuj trafili za kratki i czekali na proces. Wtedy zaczęły się naciski "starszyzny". Mężczyźni z wioski zaczęli szantażować rodzinę męża Saaby, zaczęły się "negocjacje". Prawnik Saaby walczył, aby dziewczyna nie dała za wygraną i stała się przykładem dla innych kobiet, ale starszyzna zmieniła jej prawnika i przekonała najbliższych Saaby aby wybaczyła ojcu i wujowi. Presja społeczna była tak silna, że dziewczyna się poddała. Ojciec i wuj już jej nie grozili, ale zachowali honor próbując zabić nieposłuszną kobietę.

Ostatni film to "I'm all yours" (Jestem do usług), reż. Baya Kasmi. Historia dwójki rodzeństwa mieszkających we Francji, których matka jest Francuską a ojciec Algierczykiem. Anna pracuje w firmie winiarskiej jako manager działu HR. Jest odpowiedzialna a zwalnianie pracowników. Każdy mężczyzna, którego zwalnia, ląduje w jej łóżku, czym kobieta rekompensuje mu utratę stanowiska. Jest to wynik jej przeżyć z dzieciństwa i wychowania, o których dowiadujemy się z czasem. Jej młodszy brat przez rodziców wychowywany był po europejsku, ale chłopak nie uniknął wpływów społeczeństwa. Dorastając w dzielnicy muzułmańskiej, pod naciskiem rówieśników, a także traumy którą przeżywa. Najpierw staje się agresywny i wkracza w świat przestępczy, a potem zwraca się w stronę wiary, tej najbardziej radykalnej. Rodzeństwo, choć było blisko w dzieciństwie, zrywa ze sobą kontakt. I jedna i druga postawa w ich dorosłym życiu jest wynikiem traumatycznego zdarzenia z dzieciństwa i próbą zrozumienia go, poradzenia sobie z nim, wytłumaczenia, znalezienia winowajcy i znalezienia swojego miejsca w społeczeństwie.

środa, 7 grudnia 2016

Miesięcznik Egzorcysta - OBLICZA ISLAMU

Któregoś listopadowego popołudnia przechadzałam się po Empiku próbując zabić czas. Przechodząc przez alejkę z gazetami rzucił mi się w oczy tekst napisany w języku arabskim. Niezwłocznie sięgnęłam na półkę i wyciągnęłam "Miesięcznik Egzorcysta". Sam tytuł lekko mnie zaskoczył, no ale... przewertowałam z grubsza 66 stron i postanowiłam zainwestować 12 zł, jako że cały numer poświęcony był "obliczom islamu".

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to fakt, że czasopismo używa wielu ilustracji i zdjęć, z których nieliczne są w ogóle opisane,  a o źródle czy autorze w ogóle nie ma mowy. Jak to się ma do praw autorskich?
Niektóre artykuły nie mają autora. Padają cytaty lub odwołania, ale brak jest przypisów i w zasadzie nie wiadomo skąd zostały wyciągnięte. Na stronie 10 pojawia się "świadectwo nawróconego" z tekstem w języku arabskim zapisanym poprawnie, ale już pare kartek dalej na stronie 32 mamy rozsypankę arabskich liter bez składu i ładu. Większość tekstów jest napisana przez siostry zakonne lub księży. Na stronie 37 znajdziemy rozpiskę portali, stacji radiowych itp. w którymi miesięcznik współpracuje - nie, nie ma Radia Maryja, ale jest Radio Warszawa, Prawica.net, czy radio WNET.pl.

Od ogółów do szczegółów. Pierwszy tekst zaskoczył mnie pozytywnie. "Życia wśród wyznawców Islamu", napisany przez s. Annę Siudak, która przez wiele lat mieszkała w Afryce Północnej w ramach misji. Opisała ona pozytywne doświadczenia z tego okresu, a także podkreśliła, że cieszyła się autorytetem, lecz także sama wiele się nauczyła.
Na stronie 12 znajdziemy wywiad dr. Nelly Przybylskiej z prof. Remim Braguem ("francuskim filozofem i znawcą myśli arabskiej"). Tekst ten jest głównie polemiką dotyczącą kwestii łączenia terroryzmu z islamem, wpływu laickości zachodniej na zaostrzanie się konserwatywnych postaw.
W tekście dr Wincentego Łaszewskiego "Bóg daje znak swej obecności" podaje on przykłady muzułmanów, którzy przeszli na chrześcijaństwo. Mowa jest między innymi o bojownikach walczących dla Państwa Islamskiego na terenie Iraku. Powołuje się on na pracowników misji humanitarnej - chrześcijańskiej - którzy twierdzą, że wielu bojownikom objawił się Jezus. Z punktu widzenia człowieka wierzącego jest to cud, z punktu widzenia osoby obeznanej z tematem, może być to po prostu próba dostosowania się do warunków. Tutaj muszę powołać się na inne źródło, a mianowicie książkę Elizy Griswold "Dziesiąty równoleżnik. Doniesienia z pogranicza chrześcijaństwa i islamu", która podróżowała po Afryce i opisała swoje doświadczenia. Wspomina ona między innymi, że w wielu szpitalach i ośrodkach pomocy widać jak ścierają się chrześcijanie i muzułmanie walczący i dusze wiernych. Waluta jest jedna - pomoc materialna w każdej postaci. Do leżących w szpitalach dzieci, kobiet, rodzin przychodzą misjonarze, którzy głoszą nauki Jezusa, a za ich przyjęcie obdarowują prezentami. Podobnie robią muzułmanie, wspierając finansowo tych, którzy poświadczą wiarę w Allaha i jego proroka Mahometa. Dla ludzi, którzy nie mają wyboru, którym nic nie zostało, którym wojna zabrała rodziny i dobytek, każda opcja jest dobra. Dlatego też jeśli dr Łaszewski powołuje się na słowa Giny Fadely z misyjnej organizacji Młodzież z Misją... no cóż, można analizować jej słowa i świadectwa z perspektywy wiary, lub rozumu.
Wertując kolejne strony byłam już nastawiona dość pozytywnie, aż natknęła się na tekst Esama Fawziego z ową wspomniana wyżej rozsypanką arabskich liter", który zaczyna się słowami: "Jak odróżnić islamistów od zwykłych uchodźców oszukujących schronienia w Europie? Odpowiedź jest bardzo prosta: islamiści mają wstręt do sacrum i reagują agresją na widok np. krzyża. Zachowują się dosłownie jak opętani.". W dalszej części jego wywodu pojawiają się tez inne barwne cytaty i opisy, jak np. : "W Egipcie pojawiły się w sprzedaży buty z krzyżami na podeszwach, by noszący je muzułmanin stale deptał najważniejszy symbol chrześcijaństwa.", "Niejednokrotnie zdarza się, że muzułmanie na szyi psa lub osła przywiązują drewniany krzyż, by w ten sposób zakpić z uczuć religijnych chrześcijan", lub też stwierdza, że prawo muzułmańskie zabrania muzułmanom przyjaźnić się z chrześcijanami.
Jest jeszcze kilka artykułów, między innymi autorytetu jakim jest ksiądz Kościelniak.
Nie chcę wchodzić w szczegóły i dokładny opis poszczególnych tekstów, bo na prawdę polecam przeczytanie listopadowego miesięcznika EGZORCYSTA wszystkim, których temat Islamu interesuje.

czwartek, 27 października 2016

Wybory prezydenckie w USA - nowy porządek świata

Wybory prezydenckie w USA to temat, który nie schodzi z głównych stron gazet od wielu, zbyt wielu dni. Wszystko za sprawą dwójki kontrowersyjnych kandydatów. Amerykanie wybiorą "mniejsze zło", tak jak Polacy wybierali w wyborach Duda kontra Komorowski. Wyniki były jakie były i rzutują na nas i naszą pozycję na arenie międzynarodowej, ale jednak nie ma co porównywać kalibru tej decyzji do wyboru, jaki zostanie dokonany już niedługo w USA.

Jest to kwestia istotna jak wiadomo także z punktu widzenia Bliskiego Wschodu. Jak już pisałam - to co dzieje się w Syrii, to już nie jest wojna Syryjska tylko przedsmak III Wojny Światowej. Czego by nie powiedzieć o Obamie – posprzątał trochę po Bushu i trzymał na Putina w ryzach (na tyle na ile da się trzymać w ryzach takiego szaleńca).

Putin jednak od jakiegoś czasu coraz bardziej testuje cierpliwość naszą i pozostałych krajów regionu, a także Uni Europejskiej i Stanów. Jego „wybryki” mogły stanowić także trampolinę dla kandydatów na prezydenta USA, gdyby wyrazili jakiekolwiek zaniepokojenie i zajęli stanowisko w tej kwestii, ale po co?

Ameryka, która tak chełpi się swoimi dokonaniami i pręży muskuły, już niedługo może stać się spraną pacynką. Strach na wróble, którego obsiadły i rozdziobały wrony, nie jest już straszny. Wielki czerwony guzik nie robi już na nikim wrażenia.

Żyjemy w czasach, gdzie przewartościowanie wszelkich wartości związanych z wiarą, poszanowaniem praw człowieka, czy podstawami demokracji następuje tak szybko i gwałtownie, że aż bierze na mdłości. Pędzimy na tej górskiej kolejce, napędzanej przez media, która wschodzi w zakręty zbyt szybko i zbyt gwałtownie – niektórzy dostają choroby lokomocyjnej, inni mdleją, część próbuje z niej wyskoczyć, a większość daje się wprowadzić w stan pozornej euforii. Ale to nie endorfiny.

Arabia Saudyjska dogaduje się z Chinami -w grę wchodzi nowy Jedwabny Szlak. Iran jest gotowy na wszystko, byle zachować swoje wpływy. Turcja schizofrenicznie przytakuje Wschodowi i Zachodowi, biegnie do tego kto więcej daje. Rosja, a w zasadzie Putin, rozgląda się wokół i czeka tylko na wyniki wyborów, śmiejąc się pod nosem, bo nie ma już nikogo kto może stanąć mu na drodze do realizacji jego chorych planów. Toczy się bitwa o Mosul, kolejne fale uchodźców opuszczają swoje domy, ale Państwo Islamskie w obliczu tragedii jaką może być zwycięstwo Trumpa, wydaje się śmiesznie nieistotne.

Odliczanie trwa. Równowaga sił na świecie została już zachwiana. Jaki rok 2017 czeka nas, Unię Europejską i Bliski Wschód? Muzułmańscy terroryści z mojej perspektywy są dla nas najmniejszym zagrożeniem…

wtorek, 20 września 2016

Atak na konwój w Syrii...to nie przypadek. Co ma z tym wspólnego Iran?

Znowu Syria. Znowu? Znowu Syria. A tak na prawdę to już nie wiele ma wspólnego z Syrią.


Wszyscy się dziwią i jak zwykle wzdychają, zamiast przyjrzeć się faktom. Mając minimum wiedzy o wojnie domowej w Syrii - która od dawna nie jest tylko wojną Syryjską - można było to przewidzieć. Jak?
Wojna w Syrii zaczęła się w 2011 roku i trwa do dziś. Od początku były w nią zaangażowane liczne narody, grupy etniczne, wyznania i wielcy politycy. Arabia Saudyjska - SUNNICKA - wraz z krajami zatoki starały się pozbyć prezydenta Bashara Al Assada od dłuższego czasu. Dlaczego? Dlatego że trzyma z Iranem i Hezbollahem - SZYICKIMI.
CO prawa na początku wcale nie chodziło o wielką wojnę między szyitami a sunnitami, sam prezydent jest w końcu Alawitą, ale... kiedy Assad zaczął podupadać na duchu i zdrowiu swego reżimu z odsieczą pospieszył mu Iran. Na początku wysłał do Syrii IRGC, czyli Islamic Revolutionary Guard Corps, Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Jest to organizacja stworzona w 1979 w czasie wojny Irańsko-Irackiej, która obok armii irańskiej stoi na straży Republiki Islamskiej Iranu. IRGC również nie radziło sobie zbyt dobrze na froncie w Syrii, choć walczyło tam wielu weteranów wojennych, więc Iran wysłał zespół do zadań specjalnych - Brygady Jerozolimskie, Brygady al-Quds z generałem Qasimem Souleymanim na czele. Souleymani porozstawiał wszystkich po kontach i Assad wypłynął na powierzchnię.

No ale przecież nikt nie mówił wcześniej o Iranie i mało kto słyszał o Irańczykach w Syrii...
W 2015 roku po stronie reżimu syryjskiego walczyło ok 180 tysięcy bojowników, w tym roku to już ok 300 tysięcy. Znaczna część to oczywiście Syryjczycy - w końcu jaki mieli wybór? Kto dał radę to uciekł, kto nie to albo zginął w nalotach, albo prędzej czy później musiał zaangażować się w te konflikt. Zadziałała zasada: zastrzel albo zostaniesz zastrzelony, zabij albo zabiją Ciebie.
No ale skąd ta reszta i dlaczego ten Iran?
Reszta to przykładowo wspomniany Hezbollah - Hizb Allah, Partia Boga - libańska organizacja współpracująca z Iranem, która znajduje się na liście ugrupowań terrorystycznych. Hezbollah razem z IRGC zajmuje się szkoleniem bojowników z innych krajów, bojowników w 98% szyickich. Są to Afgańczycy - brygady Fatemiyoun, Pakistańczycy - brygady Zaynabiyoun, Jemeńczycy - Houthi (znani skąd inąd z walk z Arabia Saudyjską), Palestyńczycy - Armia Wyzwolenia Palestyny i Irakijczycy (ich jest najwięcej, ok. 20 tysięcy). Irakijczycy walczą w szeregach licznych milicji szyickich, których na dzień dzisiejszy jest w Syrii około 25 i wciąż tworzą się nowe. Ci sami ludzie, to samo irańskie finansowanie, to samo libańskie wyszkolenie, ten sam głównodowodzący Qasim Souleymani. To po co ich aż tyle? Żeby ciężko było ustalić przepływ bojowników i gotówki, żeby Zachód i zachodnie media zgubiły się w tej plątaninie i nie zauważyły, że wszystkie drogi prowadzą do Iranu, do wielebnego Hameneia. Ali Khamenei to zdecydowanie jeden z najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi świata - nawet Forbees tak twierdzi - a na pewno w samym Iranie i na Bliskim Wschodzie.
Tu przypomnę jeszcze raz, że Iran nie jest krajem arabskim i nie mówi się tam po arabsku. Iran jest Islamską Republiką i najogólniej można powiedzieć, że mieszkają w nim Irańczycy lub Persowie, nie Arabowie. Arabowie są w Iraku, czyli tam gdzie panoszy się samozwańcze Państwo Islamskie, tam gdzie był Saddam (polecam serial HBO "Dom Saddama"), tam gdzie Amerykanie byli na wojnie.

No ale jak to wszystko ma się do ataku na konwój?

Cały Bliski Wschód bardzo nie lubi się z Izraelem, ale libański Hezbollah wyjątkowo. Pomijam fakt, że żaden z krajów arabskich nie uznaje Państwa Izrael. Oprócz tego że swoją ziemię stracili Palestyńczycy, to także Syria straciła leżące na południu wzgórza Golan.
Od kilku miesięcy Hezbollah krąży sobie w tamtej okolicy, a Izrael się przygląda, bo lokalni twierdzą, że są siłą wdrażani do wojska i milicji.
Około miesiąca temu część milicji irackich zostaje wysłana na południe, gdzie teoretycznie mają walczyć z kryjącymi się w górach terrorystami. Jeden z emerytowanych generałów IRGC twierdzi, że Iran buduje Szyicką Armię Wyzwolenia, która ma walczyć na frontach w Syrii, Iraku i Jemenie, ale jej ostatecznym celem jest walka z Izraelem. Wspomina plan bombardowania Izraela z terenów Syrii.
W Syrii zostaje zestrzelony Izraelski dron.
USA dogaduje się z Rosją w sprawie zawieszenia broni.
Assad, Iran i Hebollah robią "uff, to mamy spokój".
Izraelskie media krzyczą, że na granicy robi się gorąco.
Amerykanie bombardują Deir Ezzor (jak nazywają to zachodnie media), w którym Assad i IRGC gromadziły swoje siły na południu. Ginie 60 syryjskich żołnierzy.
Izraelska tarcza antyrakietowa "Żelazna Kopuła" przechwytuje dwa "zbłąkane" syryjskie pociski, które jak twierdzą zachodnie media musiały znaleźć się tam przypadkowo w wyniku walk reżimu syryjskiego z Państwem Islamskim - 19/09/2016.
Konwój z pomocą humanitarną jadący do Aleppo zostaje zbombardowany, ale NIE WIADOMO PRZEZ KOGO. Są różne domysły.

SERIO?

Czekam na wasze pytania i komentarze.


czwartek, 25 sierpnia 2016

Chiny oficjalnie zaangażowane w wojnę w Syrii. China oficially engaged in Syria war.

Na postawie artykułu dr Azeem Ibrahima: https://english.alarabiya.net/en/views/news/middle-east/2016/08/25/Has-China-joined-Russian-Iran-in-Syria-to-neutralize-US-influence-in-the-Middle-East-.html (article in English)

Choć w mediach coraz mniej słyszymy o wojnie w Syrii, ona wciąż trwa. Przypomniało nam o tym zdjęcie małego Omrana, które wywarło na opinii publicznej nie mniejsze wrażenie niż zdjęcie małego Aylana, a w zasadzie jego zwłok na plaży. Co za tym idzie? Nic konkretnego oprócz kilku westchnień i komentarzy oburzonych przedstawicieli Zachodu - Bliski Wschód wciąż trwa w żałobie.

Turcja przed kilkoma dniami weszła do Syrii, a teraz dowiadujemy się także, że również Chiny oficjalnie zaangażowały się w ten konflikt. Może to jedynie stanowić potwierdzenie teorii, że nikomu nie chodzi tu o Syrię ani cierpiącą ludność cywilną, a o coś większego - międzynarodowe interesy polityczne. Państwo Islamskie umyka w cień i staje się jedynie tłem dla tego co nadchodzi. Czy powinniśmy spodziewać się III Wojny Światowej?

Chiny budują sobie wyspy na środku morza, aby mieć lepszy dostęp do Japonii. Nieoficjalnie dostarczali broń reżimowi Al-Asada przez cały czas trwania konfliktu zbrojnego na terenie Syrii, ale teraz admirał Guan Youfei odpowiedzialny za dowództwo chińskich sił zbrojnych składa wizyty w Damaszku i oficjalnie wspiera autorytarny rząd Al-Asada. Do tej pory Chińczycy nie opowiadali się po żadnej ze stron starając się utrzymywać dobre relacje zarówno z Iranem jak i Arabią Saudyjską (która chętnie pozbyła by się Al-Asada).

Wszyscy walczą nagle z Państwem Islamskim w Syrii, a kto walczy w Iraku?

Chińczycy przez dłuższy czas wstrzymywali się z angażowaniem w walki zbrojne, ale ponieważ pozycja USA w regionie słabnie jest to dla nich szansa na poszerzenie wpływów. Amerykanie wyraźnie nie radzą sobie z tym co dzieje się obecnie na Bliskim Wschodzie. Sytuacji nie poprawia trwająca już chyba od wieków kampania wyborcza i medialna jatka między Clinton (do której według sondaży nie ma zaufania 60% amerykańskiego społeczeństwa), a Trumpem (który traci kolejne małpy ze swojego cyrku, tak jak stało się to w przypadku szefa jego kampanii otrzymującego wpływy pieniężne od Janukovycza). Jak wspomniał ostatnio Obama - nikt spoza Stanów Zjednoczonych nie jest w stanie zrozumieć tego co dzieje się w obecnej kampanii prezydenckiej.
Wszyscy, a w szczególności Chiny i Bliski Wschód, patrzą w stronę USA z lekkim niedowierzaniem i czekają tylko na kolejne potknięcia. Chyba mało kto wierzy, że któryś z obecnych kandydatów jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo i utrzymać porządek na arenie międzynarodowej.

A Rosja? Jak zwykle - tak jak w przypadku uchodźców zalewających Unię Europejską, którzy mniej lub bardzej bezpośrednio przyczyniają się do jej rozpadu, a także do sławetnego Brexitu - przygląda się z boku wrzucając od czasu do czasu kamyczek do ogródka tego lub tamtego, podtrzymując gorącą atmosferę i nakręcając spiralę nienawiści. Chińczycy wyraźnie starają się przytulić do Rosjan w tym burzliwym czasie.

Najlepiej na tym wszystkim wychodzi Turcja, której wszyscy pobłażają i traktują ja jak dziecko specjalnej troski - popełnia błędy, ale jej uśmiech jest bezcenny. Biden musiał przyjechać do Turcji - i teraz wiem to już na pewno - i odegrać teatrzyk o którym pisałam wczoraj, żeby wybadać sytuację z Chinami. Dopóki Obama króluje Stany nie mogą sobie pozwolić na wzmocnienie się pozycji Chin, a tym bardziej za sprawą Turcji i na terenie ulubionego przez USA Bliskiego Wschodu.

środa, 24 sierpnia 2016

Czy Zachód boi się Turcji? Is the West afraid of Turkey?

Jak niedawno pisałam Turcja zatwierdziła prawo zgodnie z którym od 1 stycznia 2017 będą dozwolone stosunki płciowe z nieletnimi.
Tym czasem jak Erdogan obiecywał od początku tak zrobił i wszedł do Syrii nie pytając nikogo o zdanie, aby stworzyć coś na kształt korytarza, który teoretycznie mógłby zapewnić przepływ pomocy humanitarnej do Syrii, a w praktyce chodzi po prostu o rozbicie samozwańczego, niepodległego Kurdystanu. Kurdowie ogłosili niepodległość jeszcze przed wakacjami i Erdogan boi się, że cały Kurdystan, czyli także część turecka i iracka, wkrótce połączą siły.

Media od 2 dni trąbią o zbrojnych działaniach Turków w Syrii, dzisiaj w nocy wysłali tam nawet czołgi, a teraz nagle USA i Niemcy odzywają się, że Turcja ma ich pełne poparcie.

V-ce prezydent USA spotkał się z premierem Turcji aby omówić między innymi te kwestię.
Zaznaczył, że Kurdowie powinni wycofać się za Eufrat aby umożliwić Turcji i koalicji państw zachodnich walkę z Państwem Islamskim, a tymczasem premier Yildirim twierdzi że Turcja nie w ogóle nie uznaje niepodległości Kurdystanu i nie zgadza się z nim. Teraz jeszcze Niemcy twierdzą, że wspierają działania przeciw PI. Pytanie - o co tu chodzi?

Biden poruszył także kwestię Gulena, którego ekstradycji w związku z puczem żąda Turcja - nie powiedział wprost NIE, tylko zaznaczył iż dołoży wszelkich starań aby wyjaśnić tę sytuację i jak najszybciej załatwić sprawę w oparciu o podstawy prawa USA - pitu pitu.

Al Arabiya napisała bardzo ładny artykuł o tym spotkaniu, tyle że z tych "rozmów" - przynajmniej ich oficjalnej wersji - nic nie wynika: https://english.alarabiya.net/en/News/middle-east/2016/08/24/Kurds-could-lose-support-if-they-don-t-retreat-says-Biden.html (article in English)

A co dzieje się pod stołem i za zamkniętymi drzwiami? To pewnie wyjdzie na jaw wkrótce jak tylko podniesiona zostanie kwestia ropy, Iranu, uchodźców lub terrorystów napływających ze Wschodu.

wtorek, 23 sierpnia 2016

KARYKATURA / CARICATURE

A z okazji wtorku podrzucam wam - jak zwykle bez komentarza - karykaturę, jako odpowiedź na medialny szał wokół postaci dziecka wyciągniętego ze zgliszczy Aleppo.

Tuesday, please find below - as always without comments - caricature as an answer to madness in Media around the Syrian boy taken out from ashes of Aleppo.

http://www.aljazeera.net/news/caricature/2016/8/21/كاريكاتير-عمران


piątek, 19 sierpnia 2016

W jakim kierunku zmierza Turcja?

Przez ostatnie 2,5 miesiąca pracowałam na Rodos jako rezydent dla jednego z biur podróży. Większość pewnie chętnie by się tam wybrała - ładna pogoda, ciepło, mili ludzie, morze i...blisko do Turcji.

Choć jeszcze na początku czerwca zachęcałam wszystkich moich turystów do odwiedzenia Turcji, która znajduje się zaledwie godzinę rejsu z Rodos, po zamachach na lotnisku w Stambule szybko zmieniłam zdanie, a wręcz zaczęłam odradzać takie wyprawy.

W 2008 pracowałam na Rodos i pilotowałam wycieczki do Turcji. W 2009 pracowałam w Turcji i pilotowałam wycieczki na Rodos. Oba miejsca są warte odwiedzenia, z tym że jedno jest na prawde bezpieczne a drugie nie koniecznie.

O Rodos można by pisać wiele, ale to nie czas i miejsce na to. Jedyne co chciałabym tu zaznaczyć to że da się odczuć będąc tam, że ludzie nadal się boją i że wielu omija greckie wyspy ze względu na uchodźców i imigrantów, których już nie ma, a nawet jeśli byli to nie stanowili fali zombie atakujących biednych turystów. Niestety media zrobiły swoje i nie nagłaśniały takich rzeczy jak wspomniane przeze mnie na #TEDx greckie matki, które schodziły na plażę i wyciągały z wody dzieci uchodźców, a następnie ubierały je w suche ubrania, które ściągnęły ze swoich dzieci i za to powinny dostać pokojową nagrodę nobla: https://www.theguardian.com/world/2016/jan/24/greek-islanders-to-be-nominated-nobel-peace-prize

Skupmy się jednak na Turcji, gdzie od dłuższego czasu nie dzieje się dobrze i choć było tam względnie bezpiecznie, moim zdaniem już nie jest.
Turcja stacza się na dno za sprawą prezydenta Erdogana, o którego polityce już pisałam kilkakrotnie, między innymi po zestrzeleniu przez Turcję rosyjskiego samolotu.
Sytuacja zaogniała się w związku z polityką zagraniczną, ale także wewnętrzną. Rosja mściła się za samolot, Kurdowie uniezależnili się na Wschodzie, samozwańcze Państwo Islamskie szalejące w regionie, a do tego Erdogan próbujący wdrożyć ideologię Braci Muzułmanów sam organizujący wiele zamachów, aby móc pełnoprawnie mścić się na opozycji.
Turcja wpuszcza do Europy uchodźców falami, ale obiecuje zatrzymać ich napływ za więcej przywilejów, między innymi zniesienie wiz. Unia oczywiście w akcie desperacji zgadza się na wszystkie warunki rządu tureckiego i podkreśla europejskość i liberalność Republiki Tureckiej, która to podrapana na uszkiem i pogłaskana po głowie zaledwie kilka dni później rzuca się z zębami na ostatni bastion wolności - wolne media - i zamyka jedną z największych agencji informacyjnych: https://www.wprost.pl/swiat/10005914/Turcja-zamyka-jedna-z-najwiekszych-w-kraju-agencji-informacyjnych.html

OK. W tym roku nie jedziemy na wakacje do Turcji, ale może chociaż wybrać się do Marmaris? Całkiem przyjemny kurort oddzielony od niebezpiecznej części kontynentalnej górami. Czemu nie.

Aż do czasu zamachu na lotnisku Ataturka w Stambule: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/zamach-w-turcji-wstrzasajace-relacje-swiadkow-wybuchu-na-lotnisku-w-stambule/3jvkfl

Teraz ceny wczasów w Turcji leca na łeb na szyję i oczywiście wszyscy chcąc przyoszczędzić rzucają się na te oferty.

Jeśli ktoś zapytał mnie po 28 czerwca czy jechać do Turcji? Zdecydowanie odradzam. To nie mogło wróżyć nic dobrego. Pomijając postępowanie głównego lidera i wodza narodu, jeśli faktycznie za zamachem stały organizacje powiązane z Państwem Islamskim, to tak jak w przypadku Charlie Hebdo teraz mogą pojawić się samotne wilki pokroju Amedy Coulibaliego, który zyskał rozgłos dzięki akcji braci Kouachi, chociaż ich zamiary nie były ze sobą powiązane.

Nic się nie dzieje. To dobrze. Polacy nie słuchają i nie czytają informacji, które mogłyby wpłynąć na niepowodzenie ich urlopu - urlopu w Turcji,w hotelu 5* all inclusive za 1500 PLN za tydzień.
Więc nagle - NIESPODZIANKA - pucz w Turcji. Granice zostają zamknięte. Wszystkie loty zostają odwołane. Trzeba szukać jakiegoś last minute.

A tymczasem w na ulicach naszej ulubionej destynacji wakacyjnej płynie krew, prawie 300 osób traci życie, aresztowania i prześladowania, zamykane są kolejne źródła niezależnej informacji: http://wyborcza.pl/1,75399,20462806,cnn-turk-erdogan-zamyka-kilkadziesiat-gazet-stacji-telewizyjnych.html

Nie szkodzi. Kiedy tylko granice zostają otwarte kolejne fale poszukujących słońca i all inclusive turystów zmierzają do tureckich kurortów. Z jednej strony to dobrze - w końcu Ci ludzie, pracujący przez pół roku a kolejne pół roku żyjący z tego co zarobią na turystyce muszą jakoś żyć, ale... Z drugiej strony dajemy znać tym na górze, że to co robią wcale nam nie przeszkadza. Że mogą mordować, dręczyć, prześladować i grozić komu chcą i kiedy chcą o ile w Bodrum i Marmaris można najeść się i napić za troje a potem popływać w jednym z pięciu hotelowych basenów.

Erdogan domaga się wprowadzenia kary śmierci. Wydaje wyrok na Fethullaha Gulena, który od 14 lat przebywa na terytorium USA, za zorganizowanie zamach stanu: http://abcnews.go.com/International/wireStory/turkish-police-raid-44-companies-probe-failed-coup-41414063

Chcecie więcej? Erdogan da wam więcej. Najnowsze wieści - Turcja znosi ograniczenie wiekowe dla stosunków seksualnych. Chociaż małżeństwa z dziećmi na Bliskim Wschodzie nikogo już nie dziwią i może nawet nie dziwią w "europejskiej" Turcji, to stwierdzenie, że można uprawiać seks z osobą poniżej 15 roku życia bez żadnych konsekwencji prawnych i nie jest to pedofilia...? Gdzie Unia Europejska ma oczy, albo czy już do reszty nie ma wpływu na cokolwiek, że pozwala na wprowadzanie takich praw? Czy tak wygląda wypełnianie przez Turcję obowiązków i zaleceń niezbędnych do przyłączenia jej do UE?
Dzień po zamachu na lotnisku w Stambule znajduję artykuł w którym Rosja stwierdza, że odżałowała już swój zestrzelony samolot - i to wcale nie jest podejrzane. I kolejny, w którym UE stwierdza, że Turcja jest coraz bliższa bezwizowego ruchu do Europy. Skoro Turcja nie jest w stanie poradzić sobie w terrorystami którzy przybywają na jej teren, to dlaczego jeszcze ma bezwizowo przepuszczać ich do nas? Musiały pojawić się przecieki z Niemiec, które oficjalnie klepały się z Turcją po plecach, a za zamkniętymi drzwiami nazywały ją wylęgarnią terrorystów: http://www.bloomberg.com/news/articles/2016-08-17/germany-sees-turkey-as-platform-for-islamist-groups-leak-shows

Tak więc Turcja wprowadziła nowe prawo i nikt nic z tym nie zrobił, pomimo tego, że UNICEF od dawna bił na alarm: http://en.newsner.com/turkey-removes-age-limit-for-sex/about/news,family

Więc na koniec kilka filmów, które może bardziej przemówią do wyobraźni wszystkich niż tekst:

http://en.newsner.com/disturbing-video-shines-spotlight-on-the-horrors-of-child-marriage/about/family
http://en.newsner.com/65-year-old-man-tries-to-marry-a-12-year-old-girl-in-times-square-now-watch-how-these-new-yorkers-react/about/gender-en,wow,family
https://www.youtube.com/watch?v=bIxPNCemUHY
http://www.independent.co.uk/news/world/europe/turkey-seizes-control-of-zaman-newspaper-critical-of-president-erdogan-a6913611.html
https://rumble.com/v303fs-turkish-police-disperse-kurdish-protesters.html
https://www.youtube.com/watch?v=DupcFNoeV5s